Kogel Mogel to kultowa polska komedia, której kontynuacje budzą zawsze duże zainteresowanie. Niestety piąta część serii zatytułowana "Baby boom" okazała się rozczarowaniem. Film nie dorównuje poziomem pierwszym częściom i nie wzbudza śmiechu. Akcja jest naiwna i nieprzekonująca, a większość gagów nie trafia w punkt. Wypada on blado na tle oryginalnego "Kogla-mogla" i nie rokuje dobrze kolejnym produkcjom z tej serii.
Nowy film z serii Kogel Mogel
Piąta część kultowej polskiej komedii "Kogel Mogel" zatytułowana "Baby boom" miała swoją premierę w 2023 roku. Film spotkał się jednak z chłodnym przyjęciem krytyków i rozczarował fanów serii.
Kogel Mogel 5 to kontynuacja przygód rodziny Wolańskich, tym razem skupiająca się na losach młodego małżeństwa Agnieszki i Marcina oraz ich syna. Rodzice z trudem radzą sobie z opieką nad noworodkiem, na szczęście pomocną dłoń wyciąga wujek Piotruś, który sam marzy o posiadaniu dziecka. Intryga nie jest jednak na tyle ciekawa, by utrzymać uwagę widza przez cały seans.
Film nie dorównuje poziomem pierwszym częściom polskiej komedii "Kogel Mogel" i "Galimatias, czyli kogel-mogel 2". Brakuje w nim błyskotliwego humoru, dobrego tempa akcji i charyzmatycznych postaci. Twórcom nie udało się ożywić kultowej marki i stworzyć równie udanej kontynuacji.
Nowy film z tej serii spotkał się więc z miażdżącą krytyką i zarzutem bycia pozbawionym polotu. Wypada on blado na tle wcześniejszych hitów i pozostawia widza z poczuciem rozczarowania. Być może nadszedł już czas, by pożegnać się z Koglem-Moglem i spuścić zasłonę milczenia na kolejne nieudane próby reaktywacji tej marki.
Kontynuacja kultowych filmów
Komedia "Kogel Mogel" w reżyserii Ewy i Czesława Petelskich z 1988 roku na stałe wpisała się do kanonu polskiej kinematografii. Film zebrał doskonałe recenzje i z miejsca zdobył status kultowego. Po latach doczekał się kontynuacji w postaci "Galimatiasu, czyli kogla-mogla 2" oraz kolejnych sequeli.
Fani z utęsknieniem czekali na powrót ulubionych bohaterów, jednak już trzecia odsłona "Miszmasz, czyli kogel-mogel 3" rozczarowała poziomem humoru i jakością fabuły. Podobnie piąta część "Baby boom", która zamiast bawić i wzruszać, nudzi i irytuje.
Rozczarowująca kontynuacja kultowej komedii
Kogel Mogel to bez wątpienia kultowa polska komedia, której urokowi ciężko się oprzeć. Dlatego fani z niecierpliwością wyczekiwali informacji o kolejnej odsłonie przygód Wolańskich i spółki. Niestety, piąta część cyklu okazała się niewypałem.
"Baby boom" jest bowiem smutnym cieniem dawnej świetności. Zabrakło w filmie werwy, energii i dobrego humoru. Zamiast tego dostaliśmy przewidywalne skecze oparte na tanich chwytach i wątpliwych gagach. Twórcom wyraźnie zabrakło pomysłów na ożywienie cyklu.
Komedia nuży, a momentami nawet irytuje widza. Słabe aktorstwo i kiepskie dialogi sprawiają, że postaci, które niegdyś budziły sympatię, teraz drażnią i nudzą. Żenujące żarty wywołują co najwyżej politowanie.
Postacie bez polotu
Bohaterowie "Baby boom" to blade kopie dawnych ulubieńców publiczności. Zabawne perypetie Wolańskich i Solskich zastąpiły tandetne wygłupy infantylnego Piotrusia i skarykaturyzowanej Marlenki.
Jedynie Kasia grana przez Grażynę Błęcką-Kolską przypomina dawną siebie. Aktorka robi co może z niewdzięczną rolą, dodając filmu odrobinę ciepła i klasy. Niestety jej występ tonie w morzu taniej farsy i pustego humoru.
Bohaterowie "Baby boom" to blade kopie dawnych ulubieńców publiczności.
Pozostałe postacie są płytkie i pozbawione charakteru. Twórcy nie potrafili nadać im głębi ani wzbudzić sympatii widowni. Efekt jest taki, że oglądając losy tych bohaterów trudno się zaangażować lub spółczuć. A przecież o to właśnie chodzi w dobrej komedii.
Nieciekawa fabuła i płytkie postacie
Najsłabszym punktem nowego filmu z serii Kogel Mogel jest fabuła, która nie trzyma się kupy i nuży widza. Akcja skupia się na perypetiach młodego małżeństwa Agnieszki i Marcina, którzy z trudem radzą sobie z opieką nad nowonarodzonym dzieckiem.
Ta prosta intryga nie wystarcza jednak, by zapełnić półtoragodzinny film. Większość czasu spędzamy na oglądaniu kolejnych nieudanych wygłupów i gagów Piotrusia starającego się zaimponować żonie i teściom. Są one jednak na tyle naiwne i przewidywalne, że trudno się przy nich uśmiechnąć.
Próba wskrzeszenia dawnej świetności serii Kogel Mogel okazała się kompletną klapą. Zamiast śmiesznych gagów i ciepłych postaci dostajemy pusty żart za żartem. Fabuła jest naiwna i mało wiarygodna - trudno uwierzyć w perypetie bohaterów i przejąć się ich problemami.
Słabe aktorstwo
Obsada aktorska wypada blado na tle poprzednich części. Katarzyna Skrzynecka jako Marlenka i Maciej Zakościelny w roli Piotrusia przesadzają z bufonadą, wywołując raczej zażenowanie niż śmiech. Ich postaci są karykaturalne i pozbawione polotu.
Pozostali aktorzy też nie błyszczą - ich role sprowadzają się głównie do wykrzykiwania tanich ripost i udziału w nietrafionych skeczach. Żenujące teksty i gagy sprawiają, że gwiazdy wcześniejszych części stają się parodią samych siebie.
Kiepski humor
Największą bolączką filmu komediowego "Baby boom" jest jednak fatalny humor. Większość gagów opiera się na tanich chwytach i sztucznych sytuacjach. Wulgarne żarty przeplatają się z infantylnymi wygłupami.
Gagi | Naiwne lub wulgarne |
Tempo | Ociężałe |
Skecze | Nietrafione |
Trudno dopatrzeć się w tym wszystkim iskierki dawnego uroku Kogla-Mogla. Zabrakło lekkości, ciepła i dobrego humoru. Zamiast bawić i rozczulać, ten film po prostu nudzi i drażni. To bolesne doświadczenie dla fanów kultowej polskiej komedii.
Nieudana próba ożywienia marki Kogel Mogel
Popularność pierwszych części polskiej komedii Kogel Mogel sprawiła, że twórcy co jakiś czas decydują się na kolejne próby wskrzeszenia tej marki. Niestety żadna z ostatnich odsłon nie dorównała poziomem oryginałowi z 1988 roku.
Podobnie piąta część "Baby boom", którą zamiast ciepła i humoru cechuje tandeta i kalka. Skecze oparte na wulgarnych żartach i infantylnych gagach przypominają tandetne seriale komediowe, a nie klasyki polskiej kinematografii.
Aktorzy męczą się w niewdzięcznych rolach, a ich postaci nie budzą już ani sympatii, ani śmiechu. Jedynymi emocjami, jakie ten film wywołuje, są znudzenie i zażenowanie. Czy kolejne części będą w stanie to zmienić? Wątpliwe.
Czas pożegnać się z Koglem-Moglem
Być może należałoby w końcu uszanować spuściznę kultowej polskiej komedii i nie brnąć w kolejne nieudane sequels. Trzy pierwsze części na zawsze pozostaną klasykami rodzimej kinematografii. Natomiast niemrawa kontynuacja tylko psuje wspomnienia i drażni fanów.
Miejmy nadzieję, że twórcy wyciągną wnioski z niepowodzenia "Baby boom" i dadzą spokój serii. Czasami lepiej zakończyć produkcję filmu na wysokiej nocie i zostawić publiczność z uczuciem tęsknoty za bohaterami niż brnąć w coraz gorsze sequels.
Kontynuacja niepotrzebna i nieśmieszna
Podsumowując, piąta część kultowego Kogla-Mogla okazała się zawodowa i nie dostarczyła obiecanej rozrywki. Zabrakło w niej polotu, energii i humoru, który tak urzekał w pierwszych odsłonach tej serii.
Zamiast ciepłych postaci i zabawnych gagów dostaliśmy puste dialogi, tandetne skecze i karykatury bohaterów. Nowy film z serii Kogel Mogel pozostawia widza z uczuciem goryczy i rozczarowania.
Być może należałoby już uznać, że dalsze ciągnięcie tej historii na siłę nie ma najmniejszego sensu. Kultowa marka powinna pozostać w pamięci widzów w jak najlepszej formie, zamiast blaknąć przy kolejnych nieudanych próbach reanimacji.
Podsumowanie
Piąta część kultowej polskiej komedii "Kogel Mogel" zatytułowana "Baby boom" okazała się kompletnym rozczarowaniem. Nowy film nie dostarczył obiecanej rozrywki - zamiast śmiesznych gagów i sympatycznych bohaterów, widzowie otrzymali pozbawiony polotu zlepek tanich skeczy.
Twórcom nie udało się ożywić marki ani stworzyć udanej kontynuacji komedii. Film nudzi i drażni, a próba siłowego reanimowania cyklu Kogel Mogel tylko go kompromituje. Fani z pewnością oczekiwali czegoś znacznie lepszego.