Recenzja filmu "Jak ukraść 100 milionów" to próba oceny najnowszej polskiej komedii kryminalnej w reżyserii Michała Węgrzyna. Film opowiada historię Edka, granego przez Antoniego Królikowskiego, który decyduje się na kradzież 100 milionów złotych. W swoim przestępczym procederze ma wsparcie Katarzyny, w którą wciela się Małgorzata Socha. Jednocześnie Edek zakochuje się w opiekunce fok Em, graną przez Zuzannę Zielińską. W artykule sprawdzimy, czy twórcom udało się stworzyć ciekawą i wciągającą historię pełną zwrotów akcji.
Antoni Królikowski jako złodziej bez skrupułów
Głównym bohaterem filmu "Jak ukradłem 100 milionów" jest Ed grana przez Antoniego Królikowskiego. Jest on młodym księgowym w dużej firmie, który wspólnie ze współpracownicą Katarzyną (Małgorzata Socha) decyduje się na kradzież 100 milionów złotych z konta swojego pracodawcy.
Ed przedstawiony jest jako cwaniak bez skrupułów, dla którego liczy się tylko pieniądz i własne korzyści. Nie przejmuje się tym, że kradzież doprowadzi firmę do bankructwa ani że straci pracę wielu ludzi. Liczy się dla niego tylko to, by zdobyć łatwy majątek i spełnić swoje zachcianki.
Antoni Królikowski dobrze oddaje tę postać - jego bohater jest arogancki, pyskaty i momentami irytujący. Aktor stara się jednak wpleść w tę postać pewien urok osobisty. Niestety, mimo starań Królikowskiego trudno takiemu bohaterowi kibicować.
Relacja Eda z Katarzyną
Katarzyna, w którą wciela się Małgorzata Socha, jest wspólniczką Eda w przestępczym procederze. To ona wymyśla cały plan kradzieży pieniędzy i namawia Eda do jego realizacji.
Ich relacja oparta jest głównie na pociągu fizycznym i chęci zysku. Nie ma mowy o głębszych uczuciach czy więzi. Po prostu oboje chcą się wzbogacić i wykorzystują się nawzajem do realizacji tego celu.
Komedia kryminalna pełna klisz
"Jak ukradłem 100 milionów" to przedstawiciel gatunku komedii kryminalnej, jednak niestety pełen jest on wyświechtanych schematów i klisz.
Mamy tu więc obowiązkowy wątek miłosny z naiwną dziewczyną, która niczego nie podejrzewa. Jest też wątek przebieranek i gangsterskich porachunków rodem z kiepskich parodii. Do tego doszła jeszcze odsiadka w więzieniu i mnóstwo gagów o niskim poczuciu humoru.
Twórcy sięgnęli po najbardziej oczywiste i oklepane motywy znane z tego gatunku. Niestety, zabrakło tu polotu, inwencji i finezji. Te wszystkie gagy i skecze już wielokrotnie były eksploatowane w polskich i zagranicznych produkcjach.
Naciągana fabuła
Kolejnym poważnym zarzutem pod adresem tego filmu jest naciągana, nielogiczna fabuła pełna dziur.
Bohaterowie przemieszczają się w zawrotnym tempie, a akcja przeskakuje z miejsca na miejsce bez wyraźnego uzasadnienia.
Brakuje ciągłości czasowo-przestrzennej, która powinna stanowić fundament spójnej intrygi kryminalnej. Zamiast tego mamy pozornie powiązane ze sobą sceny, gag za gagiem, które mają bawić, ale w rzeczywistości nużą i drażnią.
Naciągany związek głównego bohatera
Jednocześnie gdy Ed realizuje przestępczy plan, uwodzi opiekunkę fok Em, graną przez Zuzannę Zielińską. Zachowuje się przy tym jak stereotypowy podrywacz, sypiąc komplementami i obietnicami.
Em oczywiście daje się nabrać, nie mając pojęcia o prawdziwej działalności Eda. Gdy prawda wychodzi na jaw, Edowi dziwnym trafem udaje się ją przekonać do wybaczenia mu wszystkich kłamstw.
- Naiwna dziewczyna
- Arogancki uwodziciel
Ten wątek miłosny jest więc równie naciągany i nieprzekonujący jak cała reszta fabuły. Trudno uwierzyć, że tak łatwo dało się oszukać Em i że tak szybko wybaczyła oszustowi po tym, jak prawda wyszła na jaw.
Happy end bez pokrycia
Film kończy się oczywiście happy endem - Ed zostaje uniewinniony i wraca do ukochanej Em, wszystko wraca do normy tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
Jest to kolejny przykład naiwności i oderwania od rzeczywistości tej historii. Tak łatwe rozgrzeszenie bohatera, który dopuścił się poważnych przestępstw, jest zwyczajnie nieprawdopodobne.
Film bez polotu
Podsumowując, "Jak ukradłem 100 milionów" to film pełen klisz i absurdalnych zwrotów akcji. Niestety brakuje mu polotu, finezji i spójności fabularnej. Jest więc zwyczajnie nudny i nużący.
Gatunek | Komedia kryminalna |
Ocena | 3/10 |
Mimo obiecującej obsady i ciekawego pomysłu na historię, twórcom nie udało się stworzyć dobrego kryminału z komediowym zacięciem. Szkoda, bo była to obiecująca próba ożywienia nieco zastygłego polskiego kina gatunkowego. Niestety, tym razem się nie udało.
Podsumowanie
"Jak ukradłem 100 milionów" to polska komedia kryminalna z 2024 roku w reżyserii Michała Węgrzyna. Film opowiada historię księgowego Eda (Antoni Królikowski), który postanawia ukraść 100 milionów ze swojej firmy. W tym celu nawiązuje współpracę ze współpracownicą Kasią (Małgorzata Socha).
Niestety, jak pokazuje niniejsza recenzja z serwisu Filmweb, twórcom nie udało się stworzyć wciągającej intrygi kryminalnej. Film jest pełen klisz i fabularnych dziur. Dodatkowo brakuje mu polotu i finezji w opowiadaniu historii. Szkoda, bo aktorzy starają się, jednak kiepski scenariusz i reżyseria im na to nie pozwalają.