Przełom w karierze czy wpadka sezonu? Film "The Apprentice" pokazuje transformację Donalda Trumpa z młodego, pełnego kompleksów biznesmena w bezwzględnego gracza wielkiej polityki. Przepis na jego sukces? Spotkanie z zdemoralizowanym prawnikiem Royem Cohnem, który stanie się dla niego mentorem i przewodnikiem po ciemnej stronie biznesu. Czy ta historia rzuca nowe światło na byłego prezydenta USA, czy po prostu go usprawiedliwia?
Młody Trump zmaga się z kompleksami i uzależnieniem od ojca
Zanim Donald Trump stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych polityków naszych czasów, był młodym, pełnym kompleksów biznesmenem, zmagającym się z toksyczną relacją ze swoim ojcem. Film "The Apprentice" ukazuje te mroczne początki jego kariery.
W latach 70. ubiegłego wieku Trump toczy batalię sądową z Departamentem Sprawiedliwości w sprawie rasowego profilowania mieszkańców należących do rodzinnego holdingu. Te sceny są doskonałą ekspozycją ukazującą, jak bardzo przyszły miliarder był wtedy pełen kompleksów i uzależniony od aprobaty swojego ojca.
Ojciec Donalda, przedstawiony jako oziębły patriarcha, jest jednym z głównych źródeł jego niepewności. Trump jawi się wówczas jako chodzący kłębek kompleksów, aspołecznych odruchów i ledwo maskowanego narcyzmu. Dopiero spotkanie z pewnym kontrowersyjnym prawnikiem odmieni jego życie.
Ten mroczny początek jest kluczowy dla zrozumienia późniejszej bezwzględnej postawy Trumpa w biznesie i polityce, którą tak chętnie krytykowali jego przeciwnicy podczas kampanii prezydenckiej i recenzji jego serialu "The Apprentice".
Trump spotyka zdemoralizowanego prawnika Roya Cohna
Punktem zwrotnym w życiu młodego Donalda Trumpa jest spotkanie ze sławnym, ale zdemoralizowanym prawnikiem Royem Cohnem. Ten kontrowersyjny mentor, który bronił mafiosów i doradzał senatowi USA podczas słynnych przesłuchań, okaże się dla Trumpa przewodnikiem po "ciemnej stronie mocy".
Cohn wierzy w naturalną selekcję, nie tylko w przyrodzie, ale też w biznesie. Zaszczepił on w Trumpie swoje brutalne zasady postępowania, czego symbolem jest słynna maksyma: "Nigdy nie przyznawaj się do błędu". Trump okazał się pojętnym uczniem, w Cohnie dostrzegając kolejną, ojcowską figurę.
Sceny ukazujące relację między tymi dwiema postaciami należą do najbardziej udanych w całym filmie. Aktorzy Sebastian Stan (Trump) i Jeremy Strong (Cohn) grają w nieco innym stylu, ale doskonale oddają toksyczną więź między mentorem a uczniem. Ich role brawurowo odwzorowują proces, w którym cyniczny prawnik kształtuje Trumpa na swoje podobieństwo.
- Złowieszczy Cohn wierzy w naturalną selekcję nie tylko w przyrodzie, ale również w biznesie.
- Jego brutalne reguły, jak "nigdy nie przyznawaj się do błędu", stają się drogowskazem dla młodego Trumpa.
- Doskonała gra aktorska Sebastiana Stana i Jeremy'ego Stronga oddaje toksyczną relację między tymi dwiema postaciami.
Czytaj więcej: Czerwone maki: Ta recenzja wstrząśnie widzami!
Początek ciemnej przemiany - Trump staje się bezwzględnym biznesmenem
Spotkanie z Royem Cohnem zapoczątkowuje ciemną przemianę młodego Donalda Trumpa. Z niepewnego siebie chłopca pełnego kompleksów przeobraża się w bezwzględnego biznesmena, dla którego liczy się tylko sukces za wszelką cenę.
Mentorska relacja z Cohnem pokazuje, jak bardzo Trump był głodny uznania i pochwał z zewnątrz. Cyniczny prawnik staje się dla niego substytutem ojca, a jego brutalne zasady życiowe zaczynają kształtować światopogląd przyszłego prezydenta USA.
W późniejszych scenach filmu widzimy, jak Trump coraz bardziej odchodzi od swoich człowieczych słabości i zaczyna traktować innych jak pionki w swojej grze o sukces. Jego droga od niepewnego siebie biznesmena do bezwzględnego gracza jest kluczowym wątkiem tej recenzji jego burzliwej kariery.
Choć niektórzy krytycy zarzucają "The Apprentice", że w pewien sposób usprawiedliwia lub relatywizuje kontrowersyjne czyny Trumpa, ten poruszający film daje wgląd w jego mroczne źródła, które ukształtowały tak kontrowersyjną postać na światowej scenie politycznej.